Niestety smog jest wszędzie, dopiero powyżej pewnej wysokości można swobodnie oddychać i mówić o "ruchu na świeżym powietrzu".
W dolinki lepiej nie schodzić, ew. od razu kierować się do z góry upatrzonych obiektów...:)
Małopolanka znajduje się tuż przy głównym deptaku Krynicy, zaprasza gości od 1924 roku, najpierw pełniła funkcję sanatorium, a potem pensjonatu. Znam ją od dawna, odwiedzam przynajmniej raz w roku, nie wyobrażam sobie żadnego pobytu w okolicy bez obiadu lub kawy i ciasta czy czegoś mocniejszego właśnie tutaj. Mam związanych z nią mnóstwo miłych wspomnień, przychodziliśmy do niej zwykle dużą grupą znajomych i przyjaciół, często po nartach, wieczorem. Na pewno klimat wnętrza w stylu secesyjnym, ale jednocześnie domowym, nie muzealnym, sprzyja cudownemu rozleniwieniu.Czas zdaje się tu płynąć innym trybem, czuję się trochę jak u babci, gdy byłam małą dziewczynką.
Moja ulubiona jest zwłaszcza kawiarnia.
Na wersalce przy kominku nasz przyjaciel kiedyś zwyczajnie zasnął, podczas gdy reszta towarzystwa rozmawiała w najlepsze i nikt nie widział w tym nic dziwnego, łącznie z personelem. Nikomu nigdy nie przeszkadzały też bawiące się dzieci.
Małopolanka przeszła w 2000 roku gruntowny remont, oprócz pięknych wnętrz oferuje również bazę zabiegową ( osobiście nie korzystałam, ale podobno dobra) i słynie z win, choć ja wolę w tej okolicy degustować doskonałe, polskie miody pitne, co i tutaj jak najbardziej jest w ofercie.
W Krynicy nie brakuje kawiarni i restauracji, ale dla mnie ta jedna jest wyjątkowa, magiczna, mam do niej wielki sentyment i polecam ją każdemu, kto chciałby zatrzymać chwilę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz