fuerta

fuerta

sobota, 2 lipca 2016

Wakacje i zwierzęta


Mój kot nie lubi gdy wyjeżdżam(y). Traci humor, dopada go nostalgia, wchodzi do walizek, ze zdumioną miną obserwuje piętrzący się wokół stosik rzeczy. Na pieszczoty jest bardziej łasy niż zwykle, może boi się, że to mogą być ostatnie ...? Tego nigdy nikt nie wie, także ( chyba) on.
Mój kot to jednak niezwykle inteligentne zwierzę. Sprowadził się do nas sam, poprzedzając przeprowadzkę szczegółowymi obserwacjami nas i domu. Zabezpieczał się na wypadek, gdyby jego dotychczasowa rodzina całkiem go zawiodła i zaczęła sprowadzać do domu kolejne zwierzęta. Zrobił to, gdy kupili psa, z którym zresztą bardzo się zaprzyjaźnił, ale mój kot jest zapobiegliwy. Może życie go nauczyło w poprzednim wcieleniu, albo przeżycia z czasów kiedy nie było mu tak dobrze ...?
Teraz ma dwa domy, z przewagą ( 3/4) naszego, bo jak już nas odnalazł to pokochał z bezwzględną wzajemnością. Mieszka już u nas kilkanaście lat, przez pierwszych właścicieli był wzięty ze schroniska. Nigdy nie ma problemu co zrobić z naszym ulubieńcem, bo zawsze w którymś z domów ktoś jest, omawiamy nasze wyjazdy, aby nasz przyjaciel nigdy nie został sam, choć myślę, że pewnie świetnie by sobie poradził, ale wolimy go nie testować. On testuje za to wiele rzeczy i dlatego na imię ma TESTER. Testuje przede wszystkim nas, poza tym jedzenie, pogodę i wszystko wokół.

Współczuję ludziom, którzy mają dylemat - zabierać czy nie zwierzę na urlop. Gdy miałam psa, przetrenowałam obie opcje i żadna nie była dobra.
Kiedyś widziałam wzruszającą scenę - mężczyzna wjeżdżał z malutkim wózeczkiem, w którym siedział pies, do Kościoła O. Dominikanów w Krakowie. Chciał zobaczyć wnętrze. Zagadnęłam go. Był Holendrem, jego pies wyglądał jak skrzyżowanie jamnika z białą świnką z doczepionymi uszami zająca, cudownie brzydki. Był bardzo stary i zmęczony. Jego Pan jednak postanowił zabrać go w podróż, bo przeczuwał, że to jego ostatnie dni i chciał z nim być do końca. Spojrzałam mu w oczy ( psu) i zobaczyłam całkiem ludzki wyraz szczęścia istoty, która czuje, że jest kochana.


 Zaraz po dokładnym oglądnięciu walizek na lotnisku okazuje się, że znowu pojawiły kocie "chrzciny" i walizka jest solidnie zaznaczona, na wypadek gdyby gdzieś jakiś inny kot miał czelność się do niej pakować. Po kocim leżakowaniu w walizce mam  też na wszystkich ubraniach sierść, ale czasem celowo jej nie usuwam

A i tak po naszym powrocie  jest przez parę dni obrażony, lekceważy nas i trzeba starać się od nowa o jego względy. Powoli, delikatnie, cierpliwie przepraszać.
Koty to dopiero są SLOW .  






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz